Gdy sześć miesięcy temu przeprowadziłam się do Bydgoszczy by podjąć pracę na stanowisku zastępcy kierownika sklepu, miałam wrażenie, że jeszcze chwila, a wybuchnę wielkim, nieposkromionym płaczem. Niemal całe swoje życie spędziłam w niewielkiej miejscowości, gdzie znałam wszystkich i wszystko, a teraz, w obliczu uzyskania szansy na rozwój zawodowy musiałam przeprowadzić się do wielkiego, nieznanego mi miasta. Dzięki nielicznym znajomym mieszkającym w Bydgoszczy, z którymi chcąc nie chcąc musiałam odnowić kontakt, udało mi się znaleźć niewielki pokoik za przyzwoitą cenę. W wynajmowanym mieszkaniu mieszkałam razem z dwoma studentkami oraz pracującym chłopakiem.
To dzięki moim nowym współlokatorom udało mi się przetrwać pierwsze miesiące w nowym miejscu. Nie wiem jakim cudem udało mi się trafić na tak wspaniałych i serdecznych młodych ludzi, jednak musiała w tym maczać palce jakaś siła wyższa. Gdyby nie Ola, Ewelina i Piotrek, samotne wieczory po pracy byłyby nie do zniesienia. Na szczęście współlokatorzy jakby wyczuwali moje nastawienie do nowego miasta i własne samopoczucie, dlatego na siłę organizowali mi czas, urządzali wieczory filmowy, wieczory z kalamburami lub po prostu spacery. W ciągu kilku tygodni tak bardzo zżyłam się z nimi, że przestałam martwić się nieznajomością miasta i brakiem znajomych, a zaczęłam doceniać to, co trafiło mi się od życia zastępca kierownika sklepu Bydgoszcz. Nie dość, że miałam nową i to całkiem przyjemną pracę, to jeszcze udało mi się dość szybko zaaklimatyzować w nowym miejscu i przestać czuć się samotną. Nie wyobrażam sobie jak to kiedyś będzie, że nagle każdy pójdzie w swoją stronę i opuści nasze 60 metrów kwadratowych. Mam nadzieję, że ten moment jest jeszcze bardzo odległy.
Dodaj komentarz