Trzy tygodnie temu na spotkaniu rodzinnym urządzonym jak co miesiąc w domu moich dziadków zjawił się dawno niewidziany kuzyn Łukasz, o którym krążyły najprzeróżniejsze plotki – a to, że wyjechał za granicę do Niemiec i tam rozpoczął jakiś własny biznes, a to że cały czas siedzi na bezrobociu i nic nie robi, a to że zajął się wykończeniówką. Gdy tylko zobaczyliśmy Łukasza w progu domu dziadków, od razu każdemu na myśl nasunęło się milion pytań, które chciano zadać, jednak jakoś żaden członek naszej rodziny nie zdobył się na odwagę, by pierwszy zagadać o karierę dawno niewidzianego kuzyna.
Dopiero babcia, kobieta na którą zawsze można liczyć, zapytała najstarszego wnuka o to jak mu się wiedzie w życiu i co porabia. Po tym pytaniu w pokoju zapadła ciężka cisza, podczas której każdy czekał na to, co odpowie Łukasz. Główny obiekt zainteresowania, nieco zawstydzony atencją, jaką darzyli go wszyscy członkowie rodziny, powoli zaczął opowiadać o tym, jak to jakiś czas temu zatrudnił się w charakterze sprzedawcy w markecie, a teraz w drodze wewnętrznego awansu został zastępcą kierownika sklepu. Skromnie opowiadał o swoich sukcesach, kontaktach z klientami i tym, co doprowadziło go do rozwoju kariery zawodowej. Widać było, że z każdym słowem babcia robi się coraz bardziej dumna z wnuka, który jeszcze chwila a będzie kierownikiem, zastępca kierownika sklepu Zabrze. Dla mnie cała ta opowieść wydała się bardzo nudna i zwyczajna, wolałem myśleć, że Łukasz podróżuje po Chinach lub został wokalistą jakiegoś heavy metalowego zespołu w RPA. Szkoda, że nasza rodzina straciła kogoś, na kim można było opierać swoje najdziwniejsze fantazje zawodowe.
Dodaj komentarz